Słuchanie albumów w całości to niemalże rytuał, do wypełnienia którego powinny zostać spełnione pewne warunki. Słuchacz przede wszystkim wybiera longplay, jaki chce odtworzyć, a który w danym momencie koresponduje z jego nastrojem lub upodobaniami. Decyduje o sposobie, miejscu oraz sprzęcie, z którego skorzysta i ostatecznie poświęca określoną ilość czasu, by oddać się przyjemności zanurzenia w muzyce.
Takich pozytywnych wrażeń dostarczyć może słuchanie wydanego
w listopadzie 2020 roku, drugiego w dyskografii kanadyjskiego zespołu
Ravenscode albumu noszącego tytuł „Fire and Storm”.
I chociaż jest to longplay stosunkowo niedługi, a składający
się z dziesięciu kompozycji, których ogólny czas trwania to nieco ponad
trzydzieści pięć minut, to jego zawartość jest zdecydowanie godna uwagi. A to
ze względu ma oryginalne melodie będące podstawą utworów „Imagine”, „Letting
You Go” czy „Watch You Grow”, które, mimo że zaaranżowane w
nieskomplikowany sposób ujmują swoją delikatnością.
Ale nie tylko takie kompozycje znajdziemy na drugim
pełnowymiarowym albumie Kanadyjczyków, którzy w przemyślany sposób wykorzystują
drzemiący w nich rockowy potencjał w pełni zaprezentowany w dynamicznym
„Get It Right” i mocno zorientowanych na gitarowych podkładach „Nightmare” i
„Villain”.
Gitarowe melodie będące postawą twórczości zespołu Ravenscode
zdecydowanie posiadają oryginalny charakter, ale też doskonale współgrają ze
sposobem śpiewania wokalisty grupy Briana Daniela dzielącego się obowiązkami z
Justinem Bezaire. Harmonie muzyczno-wokalne tworzone przez tych dwóch członków
formacji zaskakują swoją mocą w „Chaos” i „Fire”, a melodyjnością w „Dark
Passenger” i „Storm”.
Oryginalny charakter kompozycji, jakie znalazły się na
albumie „Fire and Storm” dowodzi jakości muzyki tworzonej przez zespół
Ravenscode i potwierdza, że jest to grupa w pełni zasługująca na docenienie
także poza rodzimą Kanadą. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz